I mentioned "Stuffocation" here some time ago (CLICK), but only recently I have read the book of trend forecaster James Wallman. This position is very well documented and you can read it almost at one sitting. According to Wallman not only are we surrounded by too much stuff, but but mainly that we are getting tired of consuption. Nowadays, we have an abundance of material goods within our reach. Buying goods, increasing material status, gathering too many useless objects or clothes do not bring us a long-term joy or satisfaction. Reading this book, I was just about to move and decorate my new house. So I had some mixed feelings. On the one hand, a larger space is -especially now - a necessity, but also there is a pleasure resulting from this larger space, nice garden and beautiful items). On the other hand, there was a reflection on these material needs (are they so much needed?).
What does Wallman propose then? He's not calling for minimalism. He does not encourage to radically reduce the number material goods we posess to, for example, 100. He does not promote an attitude of total indifference or even laziness neither. Wallman draws attention to the fact that experiences give us long-lasting sense of satisfaction in comparison to material goods. There are more unique, personalized, just more "ours". Even some not very good experiences stay in our memory as way better than they were in reality. I guess everyone remebers at least one a bit unsuccessful trip, let's say it was raining for two days. What will we remember about it? People with whom we were there, a beautiful view or even great food that we tried there. Basically we will probably remember it as a rather positive experience after all. Can say the same thing about stuff we buy? Not really. A bad purchase is simply a bad purchase. And a good one, too. Our joy will not last long.
What are experiences? It can be a walk, cinema, trip, sport. Of course, it is often associated with buying goods such as, for instance, sports equipment, but in this case they serve as a means to an end, not an end in itself. As usual, I'm curious what your opinions are.
Hace algún tiempo escribí acerca de "Stuffocation"(PINCHA AQUI), pero sólo recien he leído el libro entero de pronosticador de tendencias James Wallman. Esta posición está muy bien documentada y se la puede leer casi de un tirón. Según Wallman no sólo estamos rodeados de demasiadas cosas, pero sobre todo, estamos ya un poco cansados de consumismo. Hoy en día, tenemos una abundancia de bienes materiales a nuestro alcance. Pero demasiados objetos o prendas no nos dan la satisfacción a largo plazo.
Leyendo este libro estaba a punto de moverse y decorar mi casa nueva. Así que tuve algunos sentimientos contradictorios. Por un lado, un espacio más amplio es-sobre todo ahora - una necesidad, pero también hay un placer resultante de este espacio más grande, del jardín y muebles bonitos). Por otro lado, tuve na reflexión sobre estas necesidades materiales (¿necesito tanto?.¿Qué entonces propone Wallman en su libro? No está a favor del minimalismo. No quiere animarnos a reducir el número de cosas materiales a, por ejemplo, 100. No promueve una actitud de indiferencia total. Simplemente llama nuestra atención sobre el hecho de que las experiencias nos dan la sensación de satisfacción mucho más duradera en comparación con los bienes materiales. Son únicas, personalizadas, más "nuestras". Incluso algunas experiencias no tan buenas se quedan en nuestra memoria como mucho mejores de lo que eran en realidad. Supongo que todos hemos hecho un viaje un poco desepcionante, por ejemplo estaba lloviendo a mares durante dos días. ¿De que nos vamos a acordar? De las personas que estaban con nosotros allí, de una hermosa vista o incluso de la comida que probamos. Básicamente, en nuestros recuerdos esta experiencia erá bastante positiva. ¿Se puede decir lo mismo acerca de lo que compramos? En realidad no. Una mala compra es simplemente una mala compra. Y una buena también es sólamente una compra. Nuestra alegría por un objeto nuevo no durará por mucho tiempo.Una experiencia puede ser por ejemplo un paseo, una salida al cine o al teatro, un viaje, el deporte. Por supuesto, a menudo necesitamos cosas para realizar experiencias, por ejemplo el equipamiento deportivo, pero en este caso los objetos sirven como un medio para un fin, no un fin en sí mismo. Como siempre, espero vuestras opiniones.
O "Stuffocation" pisałam już jakiś czas temu (KLIK), ale dopiero dosyć niedawno przeczytałam zapowiadaną
wtedy książkę prognostykatrendów Jamesa Wallmana. Jest to pozycja solidnie udokumentowana i czyta się ją niemalże jednym tchem.
Wallman pisze nie tylko o tym, że otocza nas zbyt wiele przedmiotów, ale przede wszystkim o zjawisku, które ja też zaczynam powoli zauważać wokół siebie, a mianowicie, o tym że jesteśmy już trochę zmęczeni konsumpcją. Mamy dóbr materialnych pod dostatkiem i są one na wyciągniecie ręki. Nie musimy "zdobywać", a gromadzenie nie daje długoterminowej satysfakcji. Otaczanie się zbyt wieloma przedmiotami czy posiadanie ogromnej ilości (przypadkowych) ubrań nie sprawi, że będziemy bardziej zadowoleni.
Czytając Stuffocation" byłam właśnie przed przeprowadzką i urządzaniem domu. Dlatego miałam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony, oczywiście większy metraż to teraz dla mnie konieczność, ale też przyjemność wynikająca z przestrzeni, ogródka i - tak - ładnych przedmiotów. Ubrania, nie da się ukryć, też lubię i zajmują w moim życiu (dosłownie) sporo miejsca, na co narzeka mój mąż :) Z drugiej strony, na ile te materialne potrzeby są "potrzebne"?
Wracając do Wallmana, co jest według niego, odpowiedzią na "stuffocation"? Może to zaskakujące, ale wcale nie minimalizm. Nie ograniczenie przedmiotów do np. 100 najpotrzebniejszych rzeczy. Nie postawa pt. "jest mi to obojętne". Zamiast tego zwraca uwagę na fakt, że trwalsze poczucie zadowolenia i satysfakcji niż przedmioty dają doświadczenia i przeżycia. Są bardziej unikalne, spersonalizowane, po prostu są "nasze". Mało prawdopodobne, że ktoś przeżyje dokładnie to samo i w taki sam sposób jak my. Nawet nie w pełni udane doświadczenia po czasie wydają nam się bardziej pozytywne, bo tak je zapisaliśmy w pamięci. Chyba każdy ma za sobą jakiś wyjazd, który trochę nie wypalił, bo np. przez dwa dni lało jak z cebra. Co przechowujemy jednak w naszych wspomnieniach? Ludzi, z którymi byliśmy, piękny widok lub chociażby świetne jedzenie, którego wtedy spróbowaliśmy. Czyli pamiętamy o tym, co pozytywne i to będziemy kiedyś wspominać. Czy to samo możemy powiedzieć o przedmiotach? Nieudany zakup pozostanie nieudanym zakupem. Tak samo zresztą jak udany. Z nowej rzeczy cieszymy się krótko. "Doświadczenie" to może być spacer, wyjście do kina, wycieczka, sport itp. Oczywiście często wiąże się to z kupnem przedmiotów np. sprzętu sportowego, ale w tym wypadku służą one jako środek do celu, a nie cel sam w sobie.
Jak zwykle jestem ciekawa Waszych opinii.